Arab przyszłości – Dzieciństwo na Bliskim Wschodzie
Autobiograficzne wspomnienia Rada Sattoufa dołączają do szlachetnego grona komiksów opowiadających o życiu na Bliskim Wschodzie. To tragikomiczna opowieść o absurdach świata, który wcale nie jest tak daleko jakby mogło się wydawać.
Tematyka ogólnie pojętego Bliskiego Wschodu ma szczęście do związanych z nią komiksów, co widać po tytułach wydawanych także w Polsce. Klasycznym przykładem na to jest oczywiście “Persepolis” Marjane Satrapi, ale ostatnia lata przyniosły nam kilka innych ciekawych tytułów chociażby “Kroniki Jerozolimskie”, “Palestynę” i “Gry jaskółek”. Do tego zaszczytnego grona dołączył właśnie “Arab przyszłości” wydany przez Kulturę Gniewu.
“Arab przyszłości” to autobiograficzna opowieść Rada Sattoufa, rysownika komiksowego i dziecka francusko-syryjskiego małżeństwa. Pochodzący z Syrii ojciec wyjechał na studia do Francji, gdzie poznał przyszłą matkę narratora tej historii. Niedługo po narodzinach syna przeprowadzili się do Libii pod rządami Kadafiego, którą poznajemy z perspektywy brzdąca. Ta strategia narracyjna pozwala Sattoufowi na wprowadzenie w swoją historię tragikomicznej atmosfery i lżejszego tonu w trakcie opisywania absurdów Libijskiej rzeczywistości. Bo jak inaczej mówić o życiu w kraju, w którym własność prywatna jest zakazana, a po powrocie z pracy możemy się przekonać, że w naszym mieszkaniu żyje ktoś inny? To za dużo nawet dla socjalizujących państwa Sattouf, którzy postanawiają wrócić do Paryża aby niedługo potem wyjechać do kolejnego totalitarnego kraju, czyli Syrii. Tam ponownie będą musieli zmierzyć z innymi, ale także uprzykrzającymi życie absurdami. A to wszystko oczami małego chłopca, który już na początku swojego życia rozumie, że należy do innego świata.
W “Arabie przyszłości” najbardziej zafrapowały mnie dwa aspekty opisywanej sytuacji. Pierwszym z nich jest bliskość obu bliskowschodnich krajów do Europy. I nie chodzi mi tutaj nawet o kwestie geograficzne, ale te związane z mentalnością. Bohaterowie nie są więźniami swojego kraju, w każdej chwili mogą wrócić do Paryża i osiedlić się tam na zawsze. Jednak Sattouf senior, mimo swoich dość nowoczesnych poglądów, nie wyobraża sobie życia poza Bliskim Wschodem. I to właśnie on jest drugim intrygującym elementem tego komiksu. To człowiek rozdarty między dwoma światami, czujący się obywatelem lepsze kategorii, wiedzący że Arabowie muszą się zmienić, ale jednocześnie nie potrafiący się oddzielić od swoich korzeni i przyzwyczajeń. Wewnętrzny kontrast jego zachowań w najciekawszy sposób oddaje przesłanie całej opowieści. Chce wychować swojego syna na tytułowego Araba przyszłości nie rozumiejąc, że ten może co najwyżej zostać Francuzem z arabskimi korzeniami. Bardzo mnie ciekawi, jak motyw ten zostanie rozwinięty w następnych tomach, w których starszy już autor zapewne będzie musiał się zmierzyć z autorytaryzmem swojego ojca.
Porównanie “Araba przyszłości” do “Mausa” i “Persepolis” to dla mnie lekka przesada, ale nie zmienia to faktu, że po komiks powinien sięgnąć każdy, kto interesuje się najnowszą historią i próbuje zrozumieć korzenie sytuacji na Bliskim Wschodzie. To zabawna, przewrotna i zjadliwa satyra, która za sprawą wesołej, cartoonowej wręcz kreski opowiada o sprawach jak najbardziej serio. Trzeba podziękować Kulturze Gniewu, że po raz kolejny (po “Grach jaskółek”) sięgnęła po bliskowschodnią tematykę. To ważne komiksy, świetnie wpisujące się w dzisiejszy świat.