Jak powstaje gra planszowa – rozmowa z projektantem “Palca Bożego”

 Jak powstaje gra planszowa – rozmowa z projektantem “Palca Bożego”

Zastanawialiście się kiedyś, jak wygląda proces tworzenia gry planszowej? W takim razie zapraszam do lektury mojej rozmowy z Janem Truchanowiczem – jednym z projektantów “Palca Bożego”.

Polskim wydawcą Palca Bożego jest FoxGames, ale gra została zaprojektowana przez Awaken Realms Lite – oddział jednej z największych firm związanych z tworzeniem planszówek w Europie. Odpowiedzialna jest za stworzenie takich hitowych produkcji, jak chociażby Nemesis, Taintad Grall czy Etherfields. Trochę więcej o procesie powstania gier zgodził się opowiedzieć Jan Truchanowicz – na co dzień pracujący jako ich tester i developer. 

Kajetan Kusina: Jak właściwie zaczyna się pracę w tak specyficznej branży? 

Jan Truchanowicz: Chyba każdy z nas zaczynał inaczej, więc mogę powiedzieć tylko, jak to wyglądało z mojej perspektywy. Przed rozpoczęciem pracy w Awaken Realms już od dobrych paru lat mocno siedziałem w grach planszowych. Jeździłem na eventy, udzielam się w  “Klubie Koleseum” – wrocławskim stowarzyszeniu zajmującym się organizowaniem między innymi Gratislavii (wrocławski festiwal gier planszowych), pracowałem też jako animator. Jednak przede wszystkim bardzo intensywnie grałem w gry planszowe. Po kilka razy w tygodniu. 

Na czym dokładnie polega Twoja rola w Awaken Realms?

Nasze zadanie podzielone jest na dwie części. Najpierw siadamy z twórcami gry i rozpoczynamy burze mózgów, w czasie której dodajemy do niej wszystko, co nam przyjdzie do głowy, jak najwięcej rzeczy, które choć trochę wydają się do niej pasować. Potem zaczyna się drugi etap, w którym jako developerzy bierzemy ten kreatywny bałagan i zaczynamy w nim rzeźbić, odcinają kawałek po kawałeczku, zostawiając tylko to, co wydaje się naprawdę w niej potrzebne. Potem gramy kilkadziesiąt razy żeby spróbować złapać delikatną linię zwaną balansem. Musimy być pewni, że któraś z dostępnych taktyk nie okaże się “tą wygrywającą”, bo to kompletnie psuje zabawę. 

Brzmi jak potwornie żmudne zajęcie.

Nie jest to fabryka czekolady. To normalna praca, gramy, analizujemy, piszemy feedback. Na początku entuzjazm jest bardzo duży, z kolejnymi dniami, tygodniami, miesiącami powoli opada. Dzieje się tak z dwóch powodów: coraz bardziej czujemy się odpowiedzialni za ten tytuł a coraz mniej możemy w nim zmienić żeby go doszlifować. Ale jakoś dajemy sobie radę.

Można śmiało powiedzieć, że zajmujecie się tworzeniem prawdziwych planszówkowych superprodukcji dla zaprawionych w bojach graczy, uwielbiających produkcję skomplikowane i wymagające dużego zaangażowania. Skąd więc pomysł, aby tym razem zrobić coś dla odbiorcy z drugiej strony skali? 

Pomysł na Palec Boży nie zrodził się bezpośrednio w naszej firmie. Na początku zeszłego roku wybrałem się na Laboratorium Gier. Jest to impreza (pierwsze edycje były organizowane przez Rebela, ostatnia powstała dzięki Poznańskiej Grupie Testerów Pamper), podczas której niezależni twórcy planszówek spotykają się, aby aby zrobić grę w ciągu 48 godzin.

Palec Boży gra planszowa

 Jak wygląda robienie gry w tak ekspresowym tempie? 

Na początku ludzie dzieleni są na grupy. Nie jest to po prostu losowanie, tylko bardzo przemyślane decyzje na podstawie przeprowadzonych wcześniej ankiet. Potem przydzielone zostają mechaniki, które mają zostać zawarte w grze. W przypadku Palca Bożego (wtedy jeszcze nienazwanego) były to “fizyczność” (bieganie, skakanie, tańczenie, pstrykanie) oraz “gra nad stołem” (dogadywanie się z innymi, negocjowanie, knucie). Zaś na samym końcu poznaliśmy przydzielony nam temat. 

Dostaliście pomysł wyjściowy i od razu wiedzieliście co chcecie robić?

Oczywiście, że nie! Najpierw wzięliśmy pustą kartkę papieru i przez godzinę spisywaliśmy pomysły, z której potem pozostały trzy. Z nich z kolei wybraliśmy jeden “pstrykane area control”. Wtedy pojawił się dość istotny problem – nikt z naszej grupy nie lubił pstrykanek! Pomysł wylądował w kuble na śmieci, sześć godzin pracy poszło na marne, przez co morale były mizerne. Poszliśmy “spać”, co w moim wypadku sprowadziło się do leżenia w łóżku i ciągłego kombinowania “jak to zrobić zrobić” – zasnąłem w końcu na trzy godziny, po czym obudziłem się z pewną myślą. Okazało się, że wstał też już Łukasz z mojej grupy, spojrzeliśmy na siebie i już wiedzieliśmy, że obaj mamy podobne rozwiązanie.

Palec boży gra planszowa

Co się działo potem?

Szybki brainstorm, biegiem na salę, rysowanie mapy (przesadzam… kilku kółek na planszy) i pstrykamy! Najpierw kostkami – były dostępne, w przeciwieństwie do drewnianych krążków. Pierwszy zachwyt: działa! No to lecimy dalej! Nikt z nas nie jest za dobry w pstrykanie, więc może jakoś je ułatwimy? Bogowie mają super moce! Gra się fajnie, ale każda rozgrywka jest podobna? To wprowadzamy prawa, które ją modyfikują! I tak sobie testowaliśmy przez dwa dni, grając niezliczoną liczbę razy z innymi uczestnikami oraz trenerami Laboratorium. Na koniec imprezy okazało się, że dostaliśmy wyróżnienie, a grało się tak fajnie, że zaczęliśmy pokazywać to dalej.

“Nikt nie lubi pstrykanek” – no właśnie, ja sam na początku nie do końca wierzyłem, że z taką mechaniką da się zrobić coś interesującego, także dla starszych graczy. Czy podczas pokazywania “Palca bożego” pierwszym odbiorcom spotykaliście się z właśnie taką reakcją?

Nie do końca. Część ludzi lubi pstrykanki bo przypominają im dzieciństwo. Czynnik nostalgiczny to coś, czego nie należy nie doceniać. W końcu gry to dla wielu właśnie powrót do bardziej beztroskich czasów. Oczywiście, jest też duża grupa ludzi, która podchodzi do takich produkcji z dużym dystansem. My zaczęliśmy rozumieć, że chyba udało się nam zrobić coś rzeczywiście dobrego, kiedy pochwały pojawiły się zarówno z jednej, jak i z drugiej grupy. Wtedy nastąpił czas, aby się nad wszystkim trochę bardziej pochylić.

A jak wygląd różnica między tworzeniem gry o wiele “lżejszej” w kwestii rozrywkowej, nastawionej na niezobowiązującą rozgrywkę? Czy testowanie było prostsze?

Nie powiedziałbym, że prostsze. Momentami nawet trudniejsze. Główną różnicą jest to, że taką grę jak Palec Boży testuje się krótko. Taki test trwa około 30 minut (razem ze zbieraniem opinii graczy). Testowanie dużej gry to około 3-4h. W przypadku jednych i drugich testowanie to trochę zabawa w psychologa. Trzeba dostrzegać jak ktoś się uśmiechnie, jak ktoś się zirytuje albo czy wyciągnął telefon i stracił zainteresowanie. Przy imprezówkach i grach familijnych wszystko dzieje się bardzo szybko i mamy mniej czasu na to żeby wyłapać odpowiednie reakcje.

Chyba nie wszyscy wiedzą, jak istotne przy testowaniu gier jest przedstawienie ich różnym grupom. Kierowaliście się jakimś konkretnym kluczem?

Pokazywaliśmy grę dosłownie wszystkim! Jak ludzie mnie widzieli na spotkaniach planszówkowych w Awari Prądu to uciekali bo wiedzieli, że zaraz kogoś upoluje do testowania. Grałem z dziećmi znajomych, hardcorowymi graczami oraz na imprezach (najbardziej oryginalną był Festiwal Piwa we Wrocławiu). Najwięcej dało granie na Konwentach jak Gratislavia albo Gralicja bo wtedy można było zagrać z nieznajomymi co daje trochę bardziej obiektywną opinię. Jednak w większości przypadków podczas tych otwartych testów słyszeliśmy najlepsze co można usłyszeć: Gramy jeszcze raz?

Palec boży jest bardzo solidnie wykonany. Jesteś w stanie powiedzieć coś więcej o powstawaniu gry ze strony techniczno-produkcyjnej? Słyszałem, że jednym z ważniejszych czynników był dla Was dobór odpowiedniego materiału na mapę.

To był koszmar… Przez kilka miesięcy chodziliśmy ze spuszczonymi głowami i myśleliśmy jak to zrobić. Wszystkie podobne gry miały plansze i było to główną wadą w recenzjach. Więc mata! Musi być mata! Tylko jak to spakować? Nie możemy tego złożyć na 4 bo wtedy będzie pogniecione jak poleży na półce pół roku (miałem tak złożoną matę przez pół roku jak powstawała gra – dramat). Kosmiczne technologie z NASA takie jak składanie tego w rulon czy trójkąt… bez sensu… Jedyne co pozostaje to długie pudełko do którego wszyscy podchodziliśmy jak do jeża. Jednak kiedy dostaliśmy pierwszą wersję pudełka wszyscy byli zachwyceni! Myślę, że głównie za sprawą pięknej okładki ale też tego co było w środku –  zwiniętej ładnie w rulon, nie pogniecionej… Maty!

Jak czujesz się patrząc na Palec Boży po tym czasie? Jesteś w stanie się do niego zdystansować, zmieniłbyś coś. A może uważasz, że wszystko jest tak, jak powinno?

Pomidor… Zawsze jest kilka rzeczy które bym poprawił, zmienił, wyrzucił, zbalansował. Technicznie gra jest wykonana perfekcyjnie i nie mam zarzutów do żadnego z elementów, jednak w zasadach zawsze znajdzie się coś co można by jeszcze uszlachetnić. Ale gdybyśmy to tak trzymali i poprawiali to gra by pewnie nigdy nie wyszła, trudno jest wypuścić swoje dziecko z gniazda.

Palec Boży można nabyć klikając w poniższą grafikę, która przeniesie Was na stronę wydawnictwa.

Gra zręcznościowa Palec boży

Wywiad powstał w ramach współpracy patronackiej z wydawnictwem.

Related post

WP-Backgrounds Lite by InoPlugs Web Design and Juwelier Schönmann 1010 Wien