Kontrowersyjność to zaleta, a nie wada – rozmowa z wydawnictwem Planeta Komiksów
Polski rynek komiksowy rozrasta się w zawrotnym tempie, ale wciąż jest na nim miejsce dla nowych wydawnictw. Jednym z nich jest Planeta Komiksów, z której współwłaścicielem porozmawiałem o tym, jak czuje się po pierwszym roku działalności na tym specyficznym poletku.
Co kieruje człowiekiem, który postanawia założyć sklep komiksowy z prawdziwego zdarzenia?
Spora dawka naiwności, kilka miesięcy matematyki i wielka pasja komiksowa, chęć zarażenia ludzi miłością do kreseczki. Naiwność bo wydawało mi się, że z takiego sklepu można będzie żyć. Matematyki, bo długo siedziałem nad biznesplanem. Pasji, bo mogę gadać o komiksach bez przerwy.
Mówisz o naiwności, ale jednak w jakiś sposób sklep obchodzi trzecie urodziny. Czyli chyba nie jest tak źle?
Z samego sklepu wyżyć się nie da, w każdym razie mi się nie udaje. Mam inne dochody i tylko dlatego sklep działa. Problemem jest to, że na przykład w tym roku wyszło w Polsce 700 nowych komiksów, a pokończyły się nakłady 100 – to znaczy, że muszę zwiększyć magazyn o 600 pozycji. Średnio po 40 zł za sztukę …. A jeszcze są mangi.
Tyle pozycji pojawia się na rynku, wydaje się, że jest coraz mniej miejsca na nowych wydawców, ale Ty jednak postanowiłeś do nich dołączyć. Co Cię do tego skłoniło?
Ze strony ekonomicznej model biznesowo sklep + wydawnictwo ma dużo sensu, bo można zarobić dużo lepiej na własnych komiksach, niż na samej marży innych. Ale jako psychofan Ennisa, cycków, rzezi i jazdy po bandzie zawsze chciałem upubliczniać takie historie. Nawet żałuję, że nie zaczęliśmy z Marią od wydawania właśnie, bo 4 lata temu była zdecydowanie mniejsza konkurencja.
Wiele tłumaczy wspomnienie, że jesteś fanem Ennisa, ale dopytam jeszcze na temat Waszej pierwszej premiery: czemu zdecydowaliście się akurat na ten, dość mało znany szerszemu odbiorcy komiks? Czy nazwisko jest na tyle silne, że od razu przyciągnęło zainteresowanych?
Bo jak się nie wie jaki komiks wydać, to wydaje się komiks, który się podoba. “Shadow” jest jakąś nowością na rynku i bardzo fajnie skrojoną historią do tego. Od czegoś trzeba było zacząć, więc czemu nie od nowinki.
Czy w trakcie wydawania pierwszego komiksu zdarzył się cud i wszystko poszło jak po maśle? Czy jednak pojawiły się jakieś niespodziewane przeszkody?
Wszystko było niespodziewane, bo nie miałem wcześniej żadnych doświadczeń, tylko podpowiedzi innych wydawców. Najmilej wspominam odzew komiksiarzy – wiele osób nawet nie lubiących takich komiksów brało “Shadowa” w ramach wspierania świeżaka. To było super fajne. W sumie przy tym tytule było najmniej problemów technicznych.
Oprócz wsparcia wiele osób miało wątpliwości czy Wam się uda. Minęło jednak pół rok i najpierw wydaliście kolejny komiks Ennisa, a potem uderzyliście z prawdziwą petardą, czyli “Black Kiss”. Kultowy komiks, którego ewidentnie brakowało u nas na rynku, ale wydawał się też bardzo ryzykowną pozycją z powodu pewnej niszowości i kontrowersyjnej zawartości. Możesz przybliżyć jak to z nim było?
Black Kiss nigdy nie był ryzykowny, bo cycki się zawsze sprzedają, właściwie erotyką (i może jeszcze religią) jest najłatwiej wyjść poza środowisko stricte komiksowe. Zrobiliśmy go w nakładzie większym o 30 % niż normalnie. To jest inicjatywa Mary, która na ramotach z lat 80 i wcześniejszych zna się świetnie. Gdy to wynalazła okazało się, że paru innych wydawców już od dawna o tym myśli i to przeważyło. Mamy z Mary taką wielką ambicję – wydawać erotyko-pornosy, które byłyby jednocześnie ciekawymi historiami – tego typu pozycji jest cholernie mało, a Black Kiss trafia idealnie. Poza tym kontrowersyjność to dla mnie zaleta, a nie wada.
Dość ciekawie to wypada w kontekście tego, że Wasze dwa następne komiksy znajdują się na dwóch zupełnie innych biegunach – z jednej strony humorystyczny komiks edukacyjny, który spokojnie nadaje się dla młodszych czytelników, a z drugiej kolejny erotyk.
Idea jest dość prosta – trzeba zarazić dzieciaki komiksem, żeby jako dorośli ludzie kupowali ich dużo. A “Trupie Gadki” są na tyle odjechane, w końcu o zombiakach, że niedaleko im do naszego profilu. Natomiast “Amulet”, wychodzący w grudniu, to już taka totalna saga dla dzieciaków, połączenie “Opowieści z Narnii’ z “Władcą Pierścieni”. Wydajemy go po to, aby 10 latek miał w co wsiąknąć.
Oprócz tego zaczęliście inną, długą serię, czyli “Chłopaków”. Ilość wydawanych komiksów przez Was komiksów zaczyna być coraz większa. Czy po roku działalności poczuliście się już swobodnie na polskim rynku?
Na pewno wzrosło w nas wyczucie rynku, tego co ma sens ekonomiczny, nie tylko artystyczny. Niestety nie udało się osiągnąć mojego założenia dziesięciu komiksów rocznie, może w 2017 się uda. A tak przy okazji, nakład “Chłopaków” się kończy, do grudnia pewnie się wyczerpie. I to jest najlepsza wiadomość ever, bo mając samograja, można spokojnie myśleć o mniej rozpoznawalnych, a równie genialnych komiksach. Teraz żałuję, że od “Boysów” nie zaczęliśmy.
Przy okazji “Boysów” chciałem zapytać – jaki typ klienta po nich sięga? Czy to ludzie czytający superhero, czy jednak tacy, którzy preferują inne klimaty? Wspomniałeś gdzieś, że widzisz ostatnio więcej klientów nudzących się Marvelem/DC i chcących spróbować czegoś nowego. Czy przypadkiem nie jest to komiks idealnie wpasowujący się w taki stan przejściowy?
“Chłopaki” to przede wszystkim komiks z renomą, większość tak zwanych przeze mnie, pieszczotliwie, komiksiarzy, słyszała o tym tytule i zna jego renomę, więc sięga automatycznie. Poza tym zdecydowanie jest to coś innego niż kolejny, który to już, tom WKKM, w którym dostaje się właściwie to samo. Nie zrozum mnie źle, ta seria bardzo rozkręciła rynek i to jest super, ale dobór tytułów mają średni, klienci skarżą się, że “nuda jak chuj”.
Sukces “Chłopaków” pewnie pozwolił Wam na śmielsze plany wobec przyszłych tytułów. Możecie się pochwalić, co planujecie na rok 2017?
Planujemy wydać tyle tomów “Chłopaków” ile da radę i kolejne tomy “Amuletu”, bo to jest cudeńko, które chcemy pielęgnować. Poza tym negocjujemy drugą część “Black Kiss”. I na ten moment tyle mogę zdradzić, bo konkurencja nie śpi 🙂