melon – rozmowa o domu naszym wspólnym
Wywiad z Melon pierwotnie przeprowadzony dla tygodnika narodowo-hobbystycznego “majsterkowicz polski”. Na prośbę bohaterki została zachowana jej oryginalna pisownia.
Gdy w 1993 roku melony masowo wyjeżdżały z kraju, Ty postanowiłaś zostać. Co skłoniło Cię do takiej decyzji?
powodów było kilka ale najważniejszym z nich był program emitowany wtedy w tvp bodajże w czwartki po południu. nazywał się wyjeżdżam/zostaję i miał pokazywać w każdym odcinku dwie osoby: jedną która wyjechała i jedną która została. jakimś cudem trafiłam do tego programu jako ta która została w kraju. wygłosiłam parę tez przed kamerą i pochwaliłam się swoim wynajmowanym mieszkaniem. wyglądało na to że przednio mi się wiedzie ale prawda była inna: niedojadałam i niedopijałam.
Był taki dowcip – duże mieszkanie jak na rodzynkę. – Ale ja jestem wyschniętym melonem. Czy tak wtedy wyglądało Twoje życie?
mam krótką pamięć jak na melona i szczegółów nie pamiętam. ale zgaduję że tak było w istocie. wielu zna ten przejściowy stan który zamienia się w stan stały. mówię tu o młodych którzy nie mogą liczyć na spadek a nie chce się im pracować. pozostaje wtedy wieczny wynajem mieszkań i tułaczka lub raczej turlaczka. własny kąt to jedna z ważniejszych spraw w życiu i nie mówię tu tylko o melonach ale o owocach i warzywach w ogóle.
Znałem parę ananasów, które mogłyby zaprzeczyć tej tezie, ale nie o rasizmie teraz mowa. Ile zajęło Ci doturlanie do tego kąta?
wciąż się turlam
To zaskakujące, bo wielu uważa Cię za melona sukcesu
i co z tego? wielu oskarża mnie też nie wiadomo o co i skazuje na ostracyzm. weźmy takie złote kurczaki – wielką mi nagrodę komiksu niezależnego. kolejny raz z rzędu jestem kompletnie pomijana na rozdaniu nagród przez sam fakt bycia kimś innym od całej reszty. wiesz jakie to denerwujące? organizatorzy i jurorzy szczycą się byciem fajnymi ziomkami ale prawda jest taka że nie są fajnymi ziomkami. nie są mordeczkami w nowoczesnym znaczeniu tego słowa.
Nie spodziewałem się tylu gorzkich słów od słodkiego melona. Czuję, że to nie jest nowe uczucie. Czy ma coś wspólnego z wydarzeniami z przełomu tysiącleci?
tak. gorycz to nie jest nowe uczucie u mnie ale nauczyłam się dawać jej upust ponieważ tłumiona odkłada się i kumuluje i daje o sobie znać w najmniej odpowiednich momentach. dam ci przykład: mam sąsiada który ma tzw. żółte papiery. z początku pomyślałam że może pasujemy do siebie no bo on ma żółte papiery a ja jestem żółta z natury. niestety okazał się psują i o związku nie mogło być mowy. rozgoryczona rzuciłam się w wir remontu i drobnych napraw. skończyło się to źle.
o jakie wydarzenia z przełomu tysiącleci pytasz?
Pytasz, a sama się nakierowałaś w swojej odpowiedzi. Chodzi o ujawnienie tak zwanych “żółtych list” pokazujących, które żółte owoce mają w swoich rodzinach dawne czerwone.
to normalnie pytaj wprost bo ja drugich den nie rozumiem. matki nie poznałam bo wyjechała na saksy i już nie wróciła. ojciec mnie wychowywał tak sobie bo ciągle pracował w niszczejącej fabryce. wracał późno i zapadał na łóżko w sen. więc raczej do partii nie należeli. choć zdarzyło się raz że przyłapałam ojca na pichceniu w brudnym garze barszczu ukraińskiego. zachlapał na czerwono całą kuchnię i wszystkie ścierki ale czy z tego można wysnuć wniosek że donosił? raczej wątpię.
Ja nie osądzam, ale szczera rozmowa wymaga pewnych trudnych pytań. To wróćmy do kwestii remontu i jego tragicznych konsekwencji, bo pewnie to bardziej interesuje czytelników.
nie sądzę. renowacja starych powłok jest diabelnie nudna kosztowna i czasochłonna. do tego czasami musisz polegać na ekipach fachowców a o tym powstało już tyle żartów że nawet się nie silę na wymyślanie nowych. przytoczę tylko dwa spostrzeżenia:
- zawsze podczas remontu natkniesz się na jakieś kości. czy to ludzkie szczurze świńskie czy inne. wniosek że wszystko nowe stoi na czyichś kościach.
- remont zawsze związany jest z kurzem. kurzenie to substancjalna esencja remontu. i tak masz w hierarchii tych co kurzu unikają tych co się średnio kurzą i najniższą warstwę tych którzy praktycznie się z kurzu czy też z pyłu składają i dodatkowo przy tym kurzą fajki. takie same klasy istnieją poza środowiskiem remontów i stąd jak sądze tak duża popularność wszelkiego rodzaju masek przeciwpyłowych i przeciwsmogowych u młodzieży. osoba paląca w masce przeciwsmogowej jest najniżej stojącą w hierarchii i to jest w pewien sposób tragiczne.
Rozumiem, że metaforycznie ciągle nosisz tę maskę, pomimo faktu, że już nie osłania Twojej twarzy. Chyba, że ten remont wciąż trwa?
celne mądre inteligentne pytanie z drugim dnem. remont życia wciąż trwa. kto go zakończy niechaj kładzie się do świeżo polakierowanej pachnącej trumny. widzisz jako istoty które mogą coś zdziałać zajmujemy się spajaniem i łączeniem materii. jej rozłączanie i rozpad dzieją się same bez naszego udziału. dlatego nigdy nie chciałabym usiąść w fotelu i orzec że już wszystko zrobione na gotowo. co wtedy pozostanie? obserwowanie rozpadu? tęsknota za działaniem? nie mój drogi. na to się nie godzę i nie zgodzę. nawet o kulach i przy balkoniku wypatruj mnie na placu budowy zwanej życiem. bez kasku i bez pozwolenia na budowę ma się rozumieć!
Czy to Twoje przeslanie dla mlodych, ktorzy mysla, ze raz wystarczy wycyklinować podłogę i już po sprawie? Także w naszym wspólnym mieszkaniu jakim jest ojczyzna?
tutaj przesadziłeś. przesłanie dla młodych jest we wcześniejszej odpowiedzi.
I tradycyjne pytanie na koniec: co jest lepszym polskim hymnem budownictwa “Mury” Kaczmarskiego, czy “Arahja” Kultu?
widzisz żartujesz sobie bo jestem żółta i zabawnie wyglądam. robi to wielu pytających i rozmawiających ze mną. a ja daleka jestem od żartów i jedyne czego pragnę to poważnego traktowania i normalnej rozmowy. nie znam się na hymnach budownictwa a o kaczmarskim wiem tylko tyle że podobno pił i bił. kazik jest ok ale nie słucham go bo nagrał za dużo piosenek.
kończąc tę „zabawną i żartobliwą” rozmowę ten parawywiad mam tylko jeden apel do każdego: sprzątaj po sobie.
cześć.