Ojciec, czyli horror zagubionego umysłu

 Ojciec, czyli horror zagubionego umysłu

“Ojciec” to dramat o tak rozmytej strukturze, że może stanowić przykład dla twórców filmów-zagadek, do tego przerażający bardziej niż większość horrorów.

W świecie, w którym kampanie promocyjne filmów zdradzają najczęściej tak dużo, że właściwie znamy je na długo przed seansem, ignorancja i brak wiedzy bywają pewnego rodzaju błogosławieństwem. Ostatnio uświadomił mi to Ojciec, o którym nie wiedziałem w sumie za dużo. Ot, kojarzyłem, że to historia o relacji córki z popadającym w demencję rodzicem, a w postaci wcielają się Olivia Coleman i Anthony Hopkins. Tyle wystarczyło mi, aby wiedzieć, że chcę ten film zobaczyć. Jednak podchodziłem do niego z lekką dozą dystansu, bo spodziewałem się prostej, dość klasycznej w formie dramatu. Nawet nie spodziewałem się, w jak dużym tkwię błędzie. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że Ojciec to obraz narracyjnie niezwykły, posiadający rozmytą strukturę, za pomocą której twórcy starają się nas przenieść prosto do głowy człowieka chorującego na alzheimera. Historia-układanka jakiej mógłby pozazdrościć Charlie Kaufman oraz inni scenarzyści lubujący się w “Mind Games Films”. A do tego bardziej przerażającą niż niejeden horror.

Ojciec Anthony Hopkins Olivia Coleman

WW pierwszej scenie widzimy jak grana przez Olivię Colman Anne odwiedza swojego ojca Anthony’ego (Anthony Hopkins) w jego mieszkaniu. Kamera przebiega po pomieszczeniu pokazując książki, pianino, obrazy i stylowe meble. Trwa to tyle, abyśmy szybko mogli zrozumieć, że starszy mężczyzna jest człowiekiem wysokiej kultury. Anne podchodzi do słuchającego muzyki ojca, chce porozmawiać z nim o jego kłótni i wyrzuceniu kolejnej opiekunki, którą właśnie oskarżył o kradzież zegarka (tak naprawdę wciąż leżącego w skrytce pod wanną). Bohaterka informuje go, że nie będzie go mogła niedługo tak często odwiedzać, bo niedawno poznała pewnego mężczyznę, z którym chce wyjechać do Paryża. Po jej wyjściu Anthony spotyka w salonie (znajdującym się w innym budynku) nieznajomego mężczyznę, który mówi mu, że od dziesięciu lat jest mężem jego córki. Zapytany o poruszony przed chwilą temat wyprowadzki do Francji stwierdza, że pierwszy raz słyszy o takim pomyśle. Od tego momentu jasne jest, że choroba Anthony’ego odebrała mu już kontakt z rzeczywistością.

To jednak dopiero początek wędrówki po umyślę głównego bohatera, przypominającym labirynt, w którym czas i przestrzeń przestają być punktami odniesienia. To co wydaje się pewnikiem, w następnej scenie zostaje zanegowane przez najbliższe osoby z jego otoczenia. Zresztą ich natury też nie możemy być pewni, bo niektórzy bohaterowie grani są przez różnych aktorów, stają się kolejnymi projekcjami trawionego przez demencję mózgu. Niektóre sceny powtarzają się w lekko odmienionej konfiguracji lub płynnie się przenikają (bardzo pomaga tutaj subtelny montaż). Z każdą minutą filmu czujemy się coraz bardziej zagubieni, możemy tylko próbować połączyć te skrawki w jakąś sensowną całość. Problem w tym, że nieważne jakbyśmy się starali, to nie jesteśmy w stanie ocenić, które z nich w ogóle powinny się tam znaleźć.

Ojciec jest filmem przytłaczającym i przerażającym między innymi dlatego, że dotyka tematu powszechnego, eksploruje lęki związane z chorobą, która może spotkać każdego z nas, a wielu jest już znana, bo dotknęła kogoś z bliskich. To samo w sobie wystarczy, aby wywołać silne emocje. Jednak jest wyjątkowe w tym filmie jest to, że próbuje on przekazać nam perspektywę samego chorego. Oczywiście, to nadal pewnego rodzaju metaforyczna wizja, bo z wiadomych przyczyn nikt nie jest w stanie przedstawić tego, co czuje taka osoba. Mimo wszystko, już nawet takie starania powinny poruszyć każdego, kto posiada minimalną dozę empatii. Tak silne połączenie z bohaterem sprawia, że seans jest niezwykle męczący, pozbawiający widza konkretnych punktów zaczepiania (tak bardzo upragnionego) oraz pozbawiający złudzeń. W końcu od samego początku wiadomo, że będzie coraz gorzej, a cierpiący bohater nie znajdzie ulgi.

Anthony Hopkins Ojciec

Tworząca się w trakcie trwania filmu emocjonalna więź, to w dużej mierze zasługa fenomenalnej kreacji Anthony’ego Hopkinsa, który pokazuje za jej sprawą, czym jest aktorstwo totalne. Z niezwykłą naturalnością oddaje błyskawiczne przemiany stanów swojego bohatera. Zmęczony starzec w jednej chwili zmienia się w dziarskiego, charyzmatycznego, wciąż pełnego werwy mężczyznę, aby zaraz ponownie opaść w otchłań demencji. Radość, gniew, strach, smutek, chwilowy spokój pojawiają się na jego twarzy w sposób tak wyraźny, że od razu rozpoznajemy co właśnie się dzieje z głównym bohaterem. Niezwykłe są zwłaszcza sceny, w których Anthony przez chwilę odzyskuje kontakt z rzeczywistością, aby zaraz ponownie odpłynąć. Ta czysta rozpacz i zagubienie. Mający w trakcie kręcenia filmu 82 lata aktor pokazuje, że stanowi wręcz przeciwieństwo swojego bohatera, bo taka maestria musi wymagać niezwykle świeżego umysłu. Choć sam Hopkins w wywiadach podkreśla, z typowym dla niego pogodnym dystansu, że była to dla niego dość prosta rola. Cóż, nieważne czy się przy niej namęczył czy, otrzymał tego Oscara w pełni zasłużenie (z całą moją sympatią do Riza Ahmeda i jego wyśmienitej relacji w Sound of Metal).

Ojciec to Przejmujący do cna dramat, który stanowi przykład na to, jak wykorzystywać możliwości narracyjne kina tak, aby nie stanowiły tylko wymówki dla czystej zabawy formą.

Jeśli podobają Ci się moje teksty i chciałbyś Wesprzeć ich powstawanie za sprawą postawienia symbolicznej (5zł) kawy na portalu buycofee.to to kliknij poniżej🙂

This image has an empty alt attribute; its file name is d0rgNlJQ.png

Related post

WP-Backgrounds Lite by InoPlugs Web Design and Juwelier Schönmann 1010 Wien