Przegląd komiksowy #26

Kolejny przegląd komiksowy wylądował na blogu. Tym razem wśród opisywanych tytułów “Łasuch”, “Nestor Burma”, “Technokapłani” oraz “Sherlock Frankenstein i Legion Zła”.
Łasuch tom 1
Jeff Lemire tym razem zarówno jako scenarzysta, jak i rysownik serii o świecie po apokalipsie spowodowanej wyjątkowo agresywną chorobą. Zarażeni są nią wszyscy mieszkańcy Ziemi, oprócz dzieci będących hybrydami zwierząt i ludzi. Jednym z nich jest Gus – chłopiec z rogami jelenia, który żyje w odosobnieniu wraz ze swoim nawiedzonym religijnie ojcem. Jak to w takich opowieściach bywa, ten drugi umiera, a chłopiec musi wyruszyć w obcy, pozbawiony krzty empatii świat. Łasuch to postapokalipsa, którą lubię – nie wielki plac zabaw dla zakompleksionych mężczyzn, tylko świat, w jakim nikt nie chciałby się znaleźć. Można zarzucić twórcy, że wszystko to już gdzieś widzieliśmy, ale Lemire jest zbyt dobrym komiksowym narratorem, aby rzeczywiście przeszkadzało to w lekturze. Pierwszy tom rozbudził mój apetyt i mam nadzieję, że w późniejszych odcinkach jednak spotkają nas jakieś zaskoczenia,
Technokapłani 1-4
Nie wszyscy chyba wiedzą, że Alejandro Jodorovsky, oprócz kręcenia posranych filmów, jest także bardzo płodnym scenarzystą porytych komiksów. Jego najbardziej znanym dziełem jest Incal stworzony wraz z jednym z największych mistrzów komiksu, Moebiusem. Kasta Technokapłani pierwotnie pojawili się właśnie w tym komiksie i mamy tutaj do czynienia z bardzo luźnym spin-offem, Technokapłanów można uznać za wzorcowy przykład stylistyki, w której porusza się Jodorovsky-scenarzysta komiksów. Jest to unikalne połączenie science-fiction z mistycyzmem, w którym roi się od rozdmuchanego patosu, perwersyjnej seksualności i niepokojącego okrucieństwa. Tym razem główną postacią jest Albino, którego historię obserwujemy z dwóch perspektyw czasowych – w jednej jest najwyższym technokapłanem, a drugą stanowi opowieść o jego drodze do tego stanowiska. Zrodzony ze zbrukanej kapłanki-dziewiczy zostaje kreatorem gier, które zniewalają umysły mieszkańców wszystkich galaktyk. Wchodzenie w fabułę mija się z celem, bo Jodorovsky miłuje się w braku logiki wydarzeń i zupełnych zwrotach akcji. Dla jednych może wydać się to zupełnie niestrawnie, innym może spodobać się paradoks cechujący wszystkie dzieła Chilijczyka – ta perwersyjność jest w pewien sposób naiwna. Ja osobiście lubię sobie ją dawkować, co jakiś czas w bezpiecznych ilościach.
Trochę trudniej było mi przyzwyczaić się do rysunków – za dużo w nich topornych, mało szczegółowych plansz, zwłaszcza, że czasami zdarzają się jednak takie, w których roi się od detali. Zoran Jajentov jawi się tu jako bardzo nierówny rysownik. Podobnie jest z nałożonymi kolorami, choć tutaj zwaliłbym winę na fascynacje komputerowymi narzędziami charakterystyczną dla końcówki lat dziewięćdziesiątych. Złego słowa nie napiszę na temat jakości samego wydania. Scream Comics przygotowuje komiksy w powiększonym formacie, z twardą i solidną okładką sprawiając, że na półce prezentują się naprawdę efektownie.
Sherlock Frankenstein i Legion Zła
Jeff Lemire bardzo szybko postanowił rozbudować uniwersum Czarnego Młota i już po dwunastu zeszytach zaserwował nam spinoff skupiający się na wątku największego super-łotra w historii. Mamy tu charakterystyczną dla serii zabawę konwencją superbohaterską. Nie dekonstrukcję czy pastisz, ale właśnie zabawę, bo widać, że twórcy mają doskonały ubaw przy tworzeniu własnego uniwersum, zarówno w samych pomysłach, jak ich graficznym przeniesieniu. Czarny Młot to obecnie moja ulubiona seria superhero wydawana na naszym rynku i ten album tylko mnie w tym przekonał. Chcę więcej takich odskoczni, bo to świat, który pragnie się zbadać do głębi.
Nestor Burma. Mgła na moście Tobiac
Komiksowa adaptacja książki z wielce popularnego we Francji cyklu kryminalnego (ponad 30 tomów i kilka ekranizacji), o którym wcześniej nie słyszałem. Tytułowy bohater to prywatny detektyw działający po wojnie na terenie paryskiej dzielnicy biedoty. Los sprawia, że dostaje list od znajomego, w którym ten przewiduje swoją śmierć. Burma musi odświeżyć swoje kontakty i wspomnienia z międzywojennej młodości, w której był aktywnym anarchistą. Mam z tym komiksem problem, bo z jednej strony rysunki są naprawdę ciekawe, a klimat brudnego, mało pięknego Paryża spotykany jest na tyle rzadko, że jest czymś naprawdę interesującym. Sama intryga też jest całkiem wciągająca, ale niestety komiks zdradza swoje literackie korzenie i często jest zbyt przegadany, a miejsce obrazkowej narracji zajmują suche opisy. Jednak jeśli ktoś lubi klasyczne kryminały (zarówno w formie, jak i treści) oraz ciekawi go mniej znane oblicze stolicy Francji, to powinien się tym tomem zainteresować.