Totalnie nie nostalgia – tak daleko stąd, tak blisko

Totalnie nie nostalgia to komiks bardzo ważny, nie tylko z powodu jego rewelacyjnego wykonania. To przede wszystkim historia poruszająca problem, który w polskich domach był i nadal pozostaje czymś niepokojąco powszechnym.
Dawno już tak mocno nie oczekiwałem premiery jakiegoś komiksu, i nie mówię tu tylko o polskich tytułach. Duża w tym zasługa bardzo intensywnej akcji promocyjnej prowadzonej przez wydawców – od jakiś dwóch miesięcy Totalnie nie nostalgia nie dawała o sobie zapomnieć. Nic w tym dziwnego, bo taka potencjalna bomba nie zdarza się za często. W strefie fabularnej intrygowała zapowiedź historii pisanej przez kobietę, która po prawie pół wieku i z drugiej strony Ziemi rozprawia się ze swoim okropnym dzieciństwem w Polsce Ludowej. Zaś jeśli chodzi o grafikę, to trudno było nie czuć podekscytowania na wieść o pierwszym od bardzo dawna, pełnometrażowym komiksie rysowanym przez Jacka Frąsia. Co tu dużo pisać – oczekiwania były naprawdę duże. Okazało się jednak, że efekty finalny jeszcze je przerósł, bo mamy do czynienia z komiksem wybitnym i to nie tylko w kontekście polskiego rynku – to tytuł, który ma prawo pretendować do miana przyszłego klasyka autobiograficznej powieści graficznej.
Totalnie nie nostalgia to komiks ważny
Jak już zostało wspomniane, Wanda Hagedorn wraca w swoich wspomnieniach do dzieciństwa, które spędziła z rodziną (rodzice i trzy siostry) w Szczecinie i Kołobrzegu. Gdy poznajemy początek tej historii, jest jeszcze dziewczynką, która wraz z młodszymi siostrzyczkami uczy się świata i poznaje jego sekrety. Jednak od początku było to życie naznaczone przez dysfunkcje panujące w tym pozornie udanym domu. Z jednej strony władczy, zapatrzony w siebie ojciec, który jest uosobieniem wszystkich najgorszych cech patriarchatu. Z drugiej zaś, wiecznie zabiegana matka, której wychowanie według staromodnych konwenansów nie pozwala na okazanie swoim córkom odpowiedniej dawki ciepła i matczynej miłości. Dla rodziców Wandy i jej sióstr najważniejsze pozostaje to, aby na zewnątrz wszystko wyglądało, jak należy. Autorka nie szczędzi w swoich opisach scen naprawdę intymnych, wstrząsających i budzących dyskomfort psychiczny. Jednak nie można tu mówić o kompletnej patologii. Na tym morzu ponurego dzieciństwa pojawiają się też wysepki ciepła, między innymi w postaci wyzwolonej społecznie babci.
Równowagą dla ponurego wydźwięku całej historii są także rewelacyjne rysunki Jacka Frąsia, które potrafią rozładować napiętą atmosferę. Utrzymane w realistycznej konwencji zachwycają bogactwem szczegółów i sercem włożonym w każdy kadr. Pod tym względem niewiele jest polskich albumów, które przy takiej objętości (ponad dwieście stron) mogły się pochwalić tak starannie stworzonymi rysunkami. Z jednej strony doskonale oddają szarobury obraz PRL-owskiej codzienności, z drugiej potrafią ją rozświetlić za sprawą ukazania dziecięcej energii i siły do zakrzywiania złej rzeczywistości. Wielu nowych czytelników może już w ogóle nie pamiętać prac Frąsia, ale tym album doskonale przypomina wszystkim, że jest jednym z najzdolniejszych polskich rysowników, którzy kiedykolwiek wzięli się za komiks.
Totalnie nie nostalgia porusza nadal aktualny problem
Totalnie nie nostalgia to także tytuł bardzo ważny, bo poruszający problem, który jest nadal aktualny. Pewnie trudno to przyznać, ale niestety przedstawiona sytuacja wcale nie była niczym szczególnym w polskich domach. Jeśli nie zdarzyła się w domach Waszych lub Waszych rodziców, to na pewno znacie kogoś, kto wywodzi się właśnie z takiej rodziny spaczonej przez władczego rodzica. Fajnie byłoby pomyśleć, że to pieśń odległej przeszłości, ale przecież wiemy doskonale, że tak wcale nie jest. I dlatego ta pozycja to bardzo istotny komentarz społeczny.
Jestem tym komiksem totalnie zauroczony. To album na światowym poziomie, który spokojnie może się równać z największymi klasykami autobiograficznych powieści graficznych. Oczywistym odniesieniem dla niego jest Fun Home, jednak dla mnie Totalnie nie nostalgia ma jedną przewagę – jest komiksem o wiele bardziej przystępnym i przyjaznym dla nie obeznanego czytelnika. Kupujcie, czytajcie i koniecznie pokażcie swoim mamom i babciom, które mogą mieć przecież zbliżone wspomnienia, a ten komiks może im pomóc lepiej się z nimi rozprawić.