Disco Elysium, czyli jak przełamać lęk przed tańcem
Chciałbyś zagrać w Disco Elysium, ale obawiasz się, że naładowane tekstem gry Crpg nie są już dla Ciebie? Pozwól zatem, że rozwieję Twoje wątpliwości i wytłumaczę, czemu są bezpodstawne. Możesz mi zaufać, bo sam do niedawna byłem nimi wypełniony.
Disco Elysium. Dwa brzmiące niesamowicie cool słowa, które jeszcze do niedawna wydawałyby się losową zbitką pozbawioną sensu. Obecnie dla wielu graczy stanowią one świętość i symbol tego, do czego powinna dążyć komputerowa rozgrywka, jeśli chce aspirować do miana sztuki oraz zdobyć uznanie jako pełnoprawne medium, a nie tylko kreatywny sposób na spędzanie wolnego czasu. W wypadku tej produkcji ciężko mówić o zwolennikach, raczej mowa o wyznawcach głoszących nadejście growego mesjasza, który zmieni wszystko na zawsze. Co oczywiście działa zachęcająco dla dużej grupy odbiorców mogących sięgnąć po Disco Elysium choćby po to, aby zaspokoić swoją ciekawość i sprawdzić “O co tyle szumu”. Jednak istnieją też ci, dla których takie religijne zachwalanie jakiegoś tytułu działa odrobinę deprymująco i wprowadza w stan specyficznego lęku związanego z sięgnięciem po dzieło powszechnie uznawane za wybitne. Pewnie z wielu Was doskonale zna to uczucie i posiada kupkę filmów/książek/gier, których poznanie odkładacie na wieczne później, bo czujecie jakąś trudną do racjonalnego wytłumaczenia , wewnętrzną blokadę. Klasyczne tarcie dużych oczekiwań ze strachem przed rozczarowaniem. Wyjątkowo irytujące dziadostwo.
Jak się pewnie już domyśliliście, należę właśnie do tej grupy graczy, dla których wizja zagrania w Disco Elysium była równocześnie dalece kusząca, jak i stresująca. Długo się wahałem (pomogły w tym ograniczenia sprzętowe), ale w końcu udało mi się przełamać ten nieznośny impas i zanurzyć się w tym wirtualnym doświadczeniu. Pewnie nie będzie zaskoczeniem jeśli napiszę, że prawie błyskawicznie dołączyłem do grona entuzjastów dzieła ZA/UM. Jednak mając pod uwagę moje własne obawy, nie chciałbym tworzyć tekstu wychwalającego grę pod niebiosa, tylko skupić się na tych elementach, które budziły mój wcześniejszy niepokój. I wcale nie chodzi w tym wypadku tylko o klasyczne “czy to rzeczywiście może być tak dobre”, ale bardziej o obawy wynikające ze zmian we współczesnym podejściu do gier komputerowych. Jak zdążyłem zauważyć, jestem pewien że mój przypadek nie jest jakiś wyjątkowy i odosobniony. Dlatego głównym celem tego tekstu jest przekonanie tych z Was, którzy wahają się z tych samych powodów, które blokowały mnie samego.
Morze tekstu kontra chroniczny brak skupienia.
Zabrzmi to dość przykro, ale najbardziej niepokoiła mnie wizja zmierzenia się z grą, która opiera się w większości na dialogach i tekście pisanym. Za dzieciaka byłem olbrzymim fanem wszelkiego rodzaju gier Crpg przygodówek i Point’n’Click, w których wszechobecny tekst był czymś normalnym. W dużej mierze wychowywałem się na grach zachęcających do spokojnego sprawdzania wszystkich opcji dialogowych i wczytywania się we wszystkie dodatkowe notatki/opisy świata (np. książki w Wrotach Baldura czy wszelakie opisy z Planesacpe: Torment). Jednak obecnie rozbudowane teksty w grach często i gęsto zaczynają mnie męczyć, szybko się nimi nudzę i chętnie przewijam. Główna przyczyna takiego stanu rzeczy wydaje się oczywista – za duża liczba bodźców obecna w dzisiejszym świecie prowadzi do chronicznego braku możliwości skupienia, co raczej nie pomaga w zaznajamianiu się ze ścianami growego tekstu. Świadomość tego, że własne złe nawyki mogą stać na przeszkodzie w przeżyciu czegoś wyjątkowego, wcale nie była zachęcająca przy decyzji o sięgnięciu po Disco Elysium. Jednak już po pierwszym godzinie zrozumiałem, że nie mam wcale kłopotów ze skupieniem uwagi a każdą linijkę czytam z wielkim zainteresowaniem. Szybko zrozumiałem, że prawdziwym problemem nie jest to ile gra dostarcza samego teksu, a to, w jaki sposób jest on napisany i przekazany. A z tym wiele produkcji ma ogromny problem.
Może zabrzmi to trochę zbyt radykalnie, ale uważam, że większość gier w ich warstwie jest po prostu źle napisana. Drewniane, rażące sztucznością dialogi i suche opisy rzucające w oczy suche opisy świata przedstawionego, często w formie ściany literek, które zachęcić mogą chyba tylko prawdziwych pasjonatów encyklopedycznych wpisów. Oczywiście jest sporo tytułów, w których przykłada się do nich uwagę, ale mam wrażenie, że najczęściej traktowane są one jako zło koniecznie, nawet w grach pozornie opierających się w dużej mierze na rozmowach między postaciami. Pół biedy, jeśli pojawiają się one w formie mówionej, jeszcze da się to jakoś wytrzymać, ale kiedy przechodzimy do klasycznego tekstu, to robi się koszmarnie. Piszę o tym tyle, bo Disco Elysium pod tym względem naprawdę dużo zmienia i nie chodzi tylko o to, jakim językiem jest ta gra napisana, choć jest on wprost wspaniały. Nie pamiętam już kiedy ostatnio czytanie tekstu w grze zwyczajnie sprawiało mi tak dużą przyjemność. Opisy są zróżnicowane, pomysłowe a dialogi napisane bardzo żywym językiem, do tego przyłożono się, aby każda z napotkanych postaci mówiła w swoim charakterystycznym stylu. Na ten temat mógłbym napisać pewnie i z kilkanaście stron, więc zatrzymajmy się na tym, że jest naprawdę dobrze. Ale nawet najlepszy, najpiękniejszy i najbardziej przejmujący tekst zamieszczony w grze “na sucho” mógłby nie spełnić swojego zadania. Twórcy Disco Elysium musieli być tego w pełni świadomi i sprawili, aby doświadczając ich dzieła można było doznać tego, co mogą dostarczyć tylko gry video.
Język w Disco Elysium jest wspaniały
Jedną z najbardziej potencjalnie krzywdzących, a często wygłaszanych opinii na temat Disco Elysium brzmi, że to “trochę jakbyś czytał książkę”. Co od razu nasuwa wizję wspomnianych już ścian tekstu. A te właściwie w grze nie występują, bo wszystkie opisy i dialogi zostały podzielone na dość krótkie fragmenty, które dodatkowo co chwilę przerywane są wewnętrznymi myślami bohatera symbolizującymi różne “głosy” jego umiejętności. Brzmi może to dziwnie i skomplikowanie, ale w praniu jest bardzo proste. Powiedzmy, że masz postać z bardzo rozwiniętą umiejętnością “Encyclopedia”. Jeśli w trakcie dialogu pojawi się informacja o wcześniej nieznanym postaci gracza aspekcie świata, to gra wykonuje test, jeśli go zdałeś, to w okienku dialogowym pojawi się jej “wypowiedź”. I podobnie jest z innymi umiejętnościami, które podrzucają graczowi sugestię, kłócą się wzajemnie. Wiem, że brzmi to chaotycznie, ale bardzo podbija to dynamikę prowadzenia rozmów. To wszystko sprawia, że właściwie nigdy nie mamy do czynienia z tekstem dłuższym niż dwa-trzy akapity, jednocześnie wszystko to idealnie wpasowuje się w cały klimat gry, jak i charakter głównego bohatera, który rozpaczliwie próbuje uciec przed kompletnym odrealnieniem i ostatkiem sił chwycić się rzeczywistości.
Strach przed lataniem i ból doświadczeniem
Czas podzielić się kolejnym growym lękiem. Za każdym razem, kiedy słyszę, że jakaś gra posiada nowatorski i wszystko zmieniający system rozgrywki, to od razu stają mi przed oczami długie godziny tłumaczących wszystko samouczków, które i tak pozostawiają człowieka skonfundowanym. Zwłaszcza, kiedy mowa o grach CRPG, w których system rozgrywki i rozwoju postaci jest podstawą. Kiedy słuchałem o tym, że w Disco Elysium umiejętności gracza ze sobą rozmawiają (co już wspomniałem), postać rozwija w sobie myśli, które zmieniają jego sposób widzenia świata to naprawdę miałem przed oczami coś bardzo skomplikowanego. W praniu jednak okazało się to wyjątkowo proste, wręcz banalne do zrozumienia. Cechy postaci dzielą się na cztery kategorie do których przypisano po sześć umiejętności, które rozwijać można zdobywając punkty doświadczenia. Można na nie wpływać także za pomocą dobieranych elementów ubrań. Natomiast wspomniane myśli to pojawiające się w trakcie gry idee, które możemy “załadować” bohaterowi do przetworzenia, a po jakimś czasie wpłyną one jakoś na jego statystyki. To w sumie tyle, naprawdę nie jest to skomplikowane. Cały my jednak w tym, że te umiejętności mają wpływ właściwie na wszystko, “pracują” i są sprawdzane w trakcie każdego dialogu. Jednocześnie są one opisane dość lakonicznie i w trakcie tworzenia postaci nie mamy pojęcia, na co dokładnie powinniśmy zwrócić uwagę, zresztą w trakcie samej rozgrywki nadal możemy mieć z tym problem. Teraz pewnie stwierdzicie, że taki brak rozjaśnienia nie brzmi zbyt dobrze. Normalnie bym się zgodził, ale to właśnie elementy gry, w którym twórcy wykazali się prawdziwe przewrotnym geniuszem.
Disco Elysium to gra, w której chcesz się zgubić
Znowu przedstawię swoje złe nawyki i przyznam się do tego, że kiedy zaczynam grać w pozycję z rozbudowanym systemem rozwoju, to bardzo szybko sięgam po poradniki, które określają mi optymalną ścieżkę i dają pewność, że niczego istotnego nie przegapię. Przestało mi się chcieć błądzić w grach, samemu szukać sekretów metodą prób i błędów. Myślę, że w dużej mierze jest to winą tego, że co druga gra AAA ma teraz otwarty świat i pełno dodatkowych funkcji, które najczęściej okazują się pozbawionym charakteru zapełniaczem. Jednak podczas rozgrywki w Disco Elysium ani razu nie sięgnąłem po nic, co mogłoby mi sugerować, jakie umiejętności rozwijać, jakie będą konsekwencje moich wyborów fabularnych, albo co mógłbym ominąć. Jednym z najpiękniejszych aspektów tej gry jest to, że prawie od razu daje nam do zrozumienia, iż całe to zagubienie, błądzenie i podejmowanie złych decyzji stanowi jej esencję. Bo taki jest też prowadzony przez nas bohater – pozbawiony pamięci, co chwilę robiący coś głupiego i podążający nawet za najbardziej absurdalnymi tropami. Rzadko się zdarza, aby jakaś gra dawała dziwną satysfakcję wtedy, kiedy nie uda nam się czegoś dokonać, nawet jeśli przez głupią decyzję na zawsze blokujemy sobie dostęp do pewnych questów. Rozwój na oślep, przegapianie szans i możliwości są tak bardzo wpisane w klimat Disco Elysium, że każda pomoc może tylko odebrać część tego unikalnego przeżycia. Pod koniec gry nie obchodziła mnie konkluzja prowadzonego śledztwa (akurat tutaj poczułem lekki niedosyt), ale to kim stał się kreowany przeze mnie bohater (warto się trzymać konsekwentnie budowanego w dialogach światopoglądu). Wtedy zrozumiałem, że edytor postaci w Disco Elysium nigdy się nie kończy, tylko trwa przez całą grę. I finałową nagrodą jest właśnie spojrzenie na to, kogo ostatecznie udało się nam stworzyć.
Pod koniec gry nie obchodziła mi konkluzja prowadzonego śledztwa (akurat tutaj poczułem lekki niedosyt), ale to kim stał się kreowany przeze mnie bohater.
Disco Elysium nie jest grą rewolucyjną w swoich założeniach, bo ktokolwiek, kto miał do czynienia z izometrycznym Crpg, od razu poczuje się jak w domu. Wyjątkowość tkwi w czym innym – twórcy wzięli te wydawać się leciwe mechanizmy rozgrywki i pokazali, że one nadają potrafią być świeże i frapujące, tylko należy podejść do nich od trochę innej strony, zaktualizować do wymagań dzisiejszego świata. Jestem im wdzięczny, bo dzięki nim poczułem, że w moim niegdyś ukochanym gatunku nadal tkwi olbrzymi potencjał i nie powiedział on ostatniego słowa.
Jeśli podobają Ci się moje teksty i chciałbyś Wesprzeć ich powstawanie za sprawą postawienia symbolicznej (5 zł) kawy to kliknij poniżej?