Przegląd komiksowy #20
Witam w kolejnej odsłonie przeglądu komiksowego. Tym razem wśród omawianych tytułów “Immortal Iron Fist ” , “Hulk: Koniec i inne opowieści”, “Malutki Lisek i Wielki Dzik. Świt”, “Borka i Sambor. Postrzyżyny” oraz “Thor Gromowładny: Ostatnie dni Midgardu”.
Immortal Iron Fist 1
Mucha Comics wypuściła na nasz rynek jedną z moich ulubionych serii Marvela wydanych w XXI wieku. Idealnie wyważone połączenie konwencji superhero z popkulturową fascynacją wschodnimi sztukami walki. Duet Brubaker i Fraction zapodają uroczo przegiętą historię, która nie boi się bawić scenariuszowymi głupotkami. Dany Rand spotyka Orsona Randalla – swojego poprzednika na tej funkcji, który też dzierży moc żelaznej pięści. Problem w tym, że to podobno niemożliwe, a sam Orson ostatni raz widziany był prawie sto lat temu. Potem jest jeszcze weselej, a całość wbija się na wyżyny gatunkowej zabawy (drugi Iron Fist uprawia Gun Fu i biega z dwoma giwerami). Mistycyzm, walka z pachołami, strzelaniny i wielka tajemnica – wszystko jest na swoim miejscu. Jednak prawdziwą esencją tej serii są genialne rysunki Davida Aji. Facet jest dla mnie mistrzem jeśli chodzi o płynność i pomysłowość w narracji komiksów superbohaterskich. Niektóre jego rozwiązania sprawiają, że zatrzymuje się na jednej stronie i po prostu się w nią wpatruję – w przygodach Iron Fista powstała najlepsza onomatopeja łamania karku w historii komiksu. Perełka komiksu kopanego, brać i nie pytać.
Hulk: Koniec i inne opowieści
Zbiór trzech oderwanych od siebie historii z ulubionym zielonym gigantem ze stajni Marvela. Dwie pierwsze, pisane przez Petera Davida, rzeczywiście można uznać za swego rodzaju klasyki. Rozpoczynająca tom opowieść, czyli “Czas przyszły niedoskonały” to klimatyczna głupotka opowiadająca o przyszłości, w której zniszczona wojną atomową Ziemia rządzona jest przez Maestro – jeszcze mocniejszą wersja Hulka. W celu jego powstrzymania przybywa wersja z przeszłości. Ta miniseria jest o tyle przyjemna, że utrzymana jest bardziej w stylu europejskiego science fiction z lat 80 niż amerykańskiej łupaniny. Druga zawarta w tomie historia to “Hulk: Koniec”, w której samotny Hulk podróżuje przez wyludnioną Ziemię. Komiks jest fajny i klimatyczny, ale niszczy go końcówka, w której trzeba czytać jakieś natchniony bełkot przyrównujący Hulka do Prometeusza Ery Atomu – naprawdę trudno to czytać bez uśmiechu zażenowania. Natomiast trzecia opowieść jest całkiem sprawnie poprowadzonym odcinkiem przygód Hulka, ale trudno ją zakwalifikować jako nadającą się do nazywania klasykiem. Powód jej wyboru wydaje się prosty – rysownikiem jest Piotr Kowalski, więc to dobra okazja, aby pochwalić się rodakiem pracującym dla dużego wydawnictwa. Rzecz przeznaczona raczej dla fanów alter ego Bruce’a Bannera i bardziej ciekawskich czytelników.
Malutki Lisek i Wielki Dzik. Świt
Jestem wielkim fanem serii Bereniki Kołomyckiej już od jej pierwszej części. To przepiękne wizualnie i bardzo mądre opowieści o dwójce zwierzęcych kompanów uczących się nawzajem przyjaźni i prawd o życiu. Uwielbiam autorkę niezmiernie za to, że tworzy komiksy dla dzieci w sposób wypełniony szacunkiem. Nie ma tutaj krzykliwości i pstrokatych kolorów, jest za to próba wytłumaczenia najmłodszym, że życie nie zawsze jest wesołe, ale i tak należy z niego korzystać i zawsze patrzeć z nadzieją w przyszłość. Trzeci album jest na to najlepszym dowodem, bo porusza takie tematy jak śmierć i przemijanie. Przedstawienie takich historii w sposób atrakcyjny dla najmłodszych, to dla mnie prawdziwa sztuka. Czekam na kolejne odcinki, bo nie będę ukrywał, że ja też się przy nich rozklejam.
Borka i Sambor. Postrzyżyny
Muzeum Powstania Państwa Polskiego w Gnieźnie wydało komiks dla najmłodszych oparty na zapiskach znalezionych w “Kronice polskiej” Gala Anonima. Karol Kalinowski i Elżbieta Żukowska przygotowali fajną lekcję dla najmłodszych, która w atrakcyjny sposób przedstawia legendy o początkach naszego narodu. Rzecz skierowana mocno dla dzieciaków, ale dorośli mogą to przeczytać bez bólu. Porządnie wykonane, atrakcyjne urozmaicenie oferty muzeum – więcej takich przystępnych akcji – lepiej by dziecko kupiło sobie taki komiks niż standardową pamiątkę z wycieczki.
Thor Gromowładny: Ostatnie dni Midgardu
Jest na pewno lepiej niż w poprzednim tomie, ale bronią się raczej poszczególne fragmenty albumy niż jego całość. Rozbicie fabuły na trzech Thorów z różnych czasów może i było ciekawe, ale na dłuższą metę wprowadza narracyjne rozmemłanie i chaos. Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę to, że główna linia, opowiadająca o teraźniejszym Thorze walczącym z mega złą korporacją niszczącą Ziemię, jest najmniej interesująca. O wiele fajniej jest w przyszłości – stary Gromowładny napieprzający się z Galactusem to po prostu dający sporo frajdy wygrzew. Jednak najlepszy jest i tak króciutki fragment opowiadający o przeszłym Thorze, bo rysunki Simona Bisleya nadają mu naprawdę indywidualnego charakteru – aż chciałoby się zobaczyć taki pełnoprawny album. Jak dla mnie to tę serię można odpuścić sobie po dwóch pierwszych tomach, które należą do zupełnie innej ligi jakościowej.